Jak smakuje Wiedeń? To znakomite kawiarnie, pachnące paloną kawą. Kandyzowane fiołki, które kochała Sisi i zabytki które pamiętają świetność imperium Austro-Węgierskiego.
Zawsze chętnie odwiedzamy cesarski Wiedeń i jego słynne, historyczne kawiarnie. Choćbyśmy mieli wpaść tam tylko na weekend – warto. Do stolicy Austrii leci się z Polski niewiele ponad godzinę. Z lotniska Schwechat do centrum miasta – szybkim pociągiem jedzie zaledwie kwadrans. A przecież w żadnym innym miejscu na świecie kawa i Apfelstrudel nie smakują tak, jak tutaj.
Są kawiarnie i jest Café Central
Wiedeń to kawiarnie. A najbardziej wiedeńska z wiedeńskich kawiarni to otwarta w 1876 roku słynna Café Central (Herrengasse 14). Raczej legenda niż zwyczajny lokal. Piękne, jak byśmy to w Polsce powiedzieli – „przedwojenne” wnętrze wypełnione szczelnie okrągłymi stolikami, wokół których skupiają się grupki japońskich turystów, albo zasiadają dostojne starsze panie z sąsiedztwa, które od lat wpadają tu na ulubioną kawę. Na przełomie wieków, gdy było to miejsce spotkań wiedeńskiej elity intelektualnej, bywali tutaj: rewolucjonista Lew Trocki, psychoanalityk Sigmund Freud, pisarz Peter Altenberg, syjonista i duchowy ojciec Państwa Izrael Teodor Herzl, późniejszy kanclerz III Rzeszy Adolf Hitler, pisarze, poeci, artyści. Niektórych z nich można było tu spotkać częściej niż w domu, więc kazali przysyłać sobie pocztę na adres Café Central.
Długo wybieramy z karty, nie mogąc zdecydować na jeden spośród kilkudziesięciu rodzajów kawy – od zwyczajnej małej czarnej podawanej na srebrnej tacce ze szklaneczką wody, po wymyślną Maria Theresa z likierem pomarańczowym czy Fiaker Kaffee z rumem. Kelner, który przed nami zebrał już zamówienia z dwóch innych stolików nawet nie wyciąga zza paska notesu, tylko bezbłędnie recytuje nasze zamówienie, kłania się lekko i niespiesznie oddala w stronę kuchni. Kelner w wiedeńskiej kawiarni czy restauracji to prestiżowy zawód, o długiej tradycji. Zwłaszcza w tak renomowanym lokalu, jak Café Central. Mówi się nawet, że im bardziej opryskliwy Ober tym lepszy lokal. I jest to prawdziwy komplement.
Café Demel – ulubiona kawiarnia cesarzowej Sisi
Już od świtu nad kamienicą pod numerem 14 przy głównym deptaku miasta, reprezentacyjnym Kohlmarkcie, tuż przy bramie prowadzącej do Hofburga – dawnej cesarskiej rezydencji – unosi się zapach świeżego ciasta i gorącej czekolady. To znak, że cukiernicy z Demel K&K Hofzuckerbäckerei (czyli Nadwornej Cukierni Cesarskiej i Królewskiej Demel) szykują słodkości, które dziś będą czarować podniebienia wiedeńczyków i turystów z całego świata. Torty wprawnym ruchem wkładane są do ozdobnych pudełek, a cukierki i ciastka wędrują do szklanych witryn. I tak samo jest co rano, od 1786 roku. Do eleganckiego świata cesarskiej cukierni, o przytulnym wnętrzu wykładanym czekoladową boazerią, prowadzą ciężkie drzwi z kryształową szybą. Takie same otwierała 150 lat temu cesarzowa Elżbieta Bawarska – nazywana pieszczotliwie Sisi – która wpadała tu wprost z Hofburga po zapas swoich ulubionych słodyczy – kandyzowanych fiołków. Cesarzowa, znana z obsesyjnego dbania o wygląd i stosowania ścisłych diet dla zachowania idealnej figury, pozwalała sobie tylko na te wykwintne słodkości. Dziś także można je dostać w sklepiku przy słynnej cukierni. My też oczywiście kupujemy, bo natychmiast chcemy spróbować przysmaku słynnej cesarzowej, nazywanej w swoich czasach najpiękniejszą i najbardziej fascynującą kobietą na świecie.
Biorę do ust kandyzowany fiołek – aromatyczny, nieco ostry smak zatopiony w cieniutkiej warstewce lukru, i myślę o Sisi. Ukochana królowa Węgier, choć obdarzona przez męża, cesarza Franciszka Józefa miłością, nie była rozumiana w surowym Wiedniu. Zdystansowana wobec dworu, całe dnie spędzała na przejażdżkach konnych i polowaniach. Obsesyjnie dbała o wagę, często prowadziła głodówki i intensywnie uprawiała sporty, dzięki czemu przy wzroście ponad 170 centymetrów ważyła niecałe 50 kilogramów. Legendarne stały się jej kilkugodzinne poranne toalety – codziennie wstawała o piątej rano, godzinami układała długie włosy, skrapiała się perfumami i ściskała gorsetem pobierając przy tym nauki języków. Do końca życia zachowała urodę i piękną figurę. Gdy w wieku 60 lat w Genewie zginęła z ręki zamachowca, całe cesarstwo Austro-Węgierskie pogrążyło się w żałobie.
Pałac Schönbrunn – wizyta u cesarzowej
Barokowy pałac powstał mniej więcej w tym samym czasie, co Wersal, ale panuje w nim zupełnie inny klimat. Większość spośród 1441 pokoi zajmowała rozbudowana administracja. Sypialnię cesarza niemal przeoczyliśmy. Wygląda jak cela więzienia o zaostrzonym rygorze. Krótkie, żelazne łóżko (Franz Josef sypiał na siedząco), prosta szafka z miską do mycia. Obok maleńki “Wasser Klozet”. Już większe wrażenie robi przylegający do cesarskiego “apartamentu” przedpokój. Przy wielkim stole bilardowym relaksowali się adiutanci, oczekując na rozkazy szefa. Za cesarską sypialnią znajdowały się prywatne pokoje cesarzowej Sisi. Z fotografii spogląda na nas szczupła, smutna kobieta z niezwykle długimi włosami. Elżbieta Bawarska przez większość życia cierpiała na depresję, która pogłębiła się po samobójczej śmierci jedynego syna. W wieku 31 lat przestała się fotografować, bo nie mogła znieść oznak upływu czasu. Jej namiętnością i dumą były włosy. Długie, do pół łydki. Dwórki raz w miesiącu je myły, a trwało to wówczas cały dzień.
Korytarz, oświetlony kryształowymi żyrandolami z żarówkami zręcznie imitującymi chybotliwy płomień świecy, prowadzi do apartamentów zajmowanych przez cesarza Leopolda II i Franciszka II, a dalej, do pokoi cesarzowej Marii Teresy. Zastanawiamy się, czy eleganckie, rokokowe serwantki, szezlongi i biblioteczki stały w tym samym miejscu, gdy w Schönbrunn koncertował Wolfgang Amadeusz Mozart? Albo czy to w tym saloniku cesarzowa Maria Teresa zapłakała, podpisując akt I rozbioru Polski? Patrzę na portrety Austriaczki i jakoś nie chce mi się wierzyć w powtarzaną przez biografów legendę o chwili słabości tej dumnej, twardej kobiety. Po abdykacji cesarza Karola I w 1918 roku, Austria stała się republiką, a cesarski pałac udostępniono zwiedzającym.
Krypty cesarskie – ślad dawnej potęgi
Idąc dalej śladami pięknej Sisi trafiamy do krypt cesarskich. W podziemiach kościoła kapucynów miejsce spoczynku znalazło 149 Habsburgów, w tym 12 cesarzy oraz 19 cesarzowych i królowych. Barokowe i rokokowe „limuzyny”, takie jak olśniewający sarkofag Marii Teresy, sąsiadują z surowymi granitowymi skrzyniami Franciszka Józefa i jego syna – Karola, który zmarł w aurze świętości. Przechodzimy szybko wzdłuż alejki z metalowymi i marmurowymi trumnami, by dojść do Franza Josefa. Sergiusz, który po trzynastu latach dzieciństwa spędzonego w Galicji w duchu wciąż czuje się spadkobiercą tradycji cesarsko-królewskiej, duma nad przepasanym szarfą grobowcem cesarza. Ja spoglądam na prosty grób cesarzowej Sisi. Nie zaznała szczęścia – mąż, który szczycił się tym, że nigdy nie przeczytał żadnej książki, zajmował się sprawami państwa i wojska. Dwoje dzieci zmarło za jej życia. W końcu sama, wybierając samotne przechadzki i unikając królewskiej ochrony, została zamordowana w Genewie. Jej ciało spoczywa w zgrabnym, skromnym sarkofagu, obok męża i ukochanego syna Rudolfa, który zastrzelił się w zameczku Mayerling.
Café Schwarzenberg – kawa z muzyką
Popołudnie postanawiamy spędzić jak rasowi wiedeńczycy. Od progu słyszymy muzykę. Dopiero teraz zdajemy sobie sprawę, że w dotychczasowych wiedeńskich kawiarniach witała nas cisza, miły gwar rozmów, brzęk sztućców i syk ekspresu do kawy. Tu grają skrzypce z towarzyszeniem fortepianu. Dida i Ernst – starsze małżeństwo. Ona – pianistka, puszysta pani z rudą trwałą i on – skrzypek, maleńki, ale za to z wąsem. Siadamy, by posłuchać cygańskiego czardasza i rozglądamy się wokół. Café Schwarzeberg (Kärntner Ring 17) powstała w 1861 roku, jako pierwsza kawiarnia na wiedeńskim Ringu. Ale na jej wystroju bardziej odcisnęła się nowsza historia. W 1945 roku stacjonowali tu radzieccy oficerowie, którzy po pijanemu strzelali do szacownych portretów i luster. Dziś dziury po kulach ozdobiono tak, by wyglądały jak element wystroju. Zgłodnieliśmy. Ale co można zjeść w kawiarni? Ciastka?
Nic podobnego. Starsza pani przy stoliku tuż obok muzyków (jak nam zdradził kelner, przychodzi tu punktualnie o dziewiętnastej codziennie od czterdziestu lat i piekli się okropnie, gdy ktoś nieświadomy zajmie jej ulubione miejsce) zajada się Tafelspitzem – gotowaną wołowiną. Bo wiedeńska kawiarnia, to także restauracja. Zamawiamy więc sznycla po wiedeńsku – wykrojonego z najlepszego kawałka cielęciny, rozbitego cieniutko i usmażonego na prawdziwym maśle. A na deser Apfelstrudel i Kaiserschmarrn – skrawki ciasta posypane cukrem pudrem i polane konfiturą, które zrozpaczony nadworny kucharz podał cesarzowi, gdy nie udał mu się omlet, a nie miał już w spiżarni więcej jajek. Tak powstał ulubiony deser Franciszka Józefa. Kelner oddala się po przyjęciu zamówienia i nagle… zaczyna śpiewać pięknym, czystym tenorem. Dołącza do skrzypka i pianistki i wspólnie wykonują chwytającą za serce, cygańską pieśń. Starsza pani, znad swojego talerza, posyła kelnerowi całusa.
Trześniewski – genialny pomysł naszego rodaka
Piętnastominutowy spacer w zapadającym zmierzchu dzieli nas od samego centrum turystycznego Wiednia – placu Św. Szczepana. W pobliżu jest jeden z kilku domów, w których mieszkał Wolfgang Amadeusz Mozart, ale przede wszystkim nad placem dominuje Katedra św. Szczepana. Tuż obok niej wpadamy do pobliskiego baru przekąskowego, słynnego Trześniewskiego przy Dorotheergasse 1. Nasz rodak, o niewymawialnym dla Niemców i Austriaków nazwisku, dokonał ponad sto lat temu rewolucji: sprawił, że nad Dunajem rozsmakowano się w prostych, małych kanapeczkach z pastą jajeczną, a jego nazwisko stało się synonimem szybkiej przegryzki. Najsłynniejsza kanapka Trześniewskiego do dziś wygląda tak samo – kromka razowca i drobno posiekane jajko na twardo (dziś serwuje się kilkanaście różnych, smakowitych i kolorowych past i dodatków). Smakuje jak w szkolnym bufecie, ale podana razem z maleńkim Pfiffem, czyli kufelkiem piwa o pojemności 0,2 l, pozwala nabrać sił przed dalszym zwiedzaniem cesarskiego Wiednia.
Nowe auto na podróż? Najpierw sprzedaje stare! Kupimy je w: https://skupautzagotowke.net/skup-aut/proszowice/
2 komentarze